Postanowiłem, ze może wrzuciłbym też coś co pisałem kiedyś, o ile byście chcieli :) Wrzucam prolog, jak się będzie podobać, będę wrzucał dalsze części. Miłej lektury :)
Prolog
Kiedy usłyszałem o tej
misji, nie mogłem uwierzyć własnym uszom. Chyba każdy zna fantastyczne
opowieści o podróżach w czasie, ale do mnie przyszli najlepsi naukowcy i
świetni żołnierze. Mówili serio, widzieli – EON’a.
EON’a odkryto właśnie
tutaj, w sercu surowej Syberii, podczas I Wojny Światowej. Na szczęście znalazł
go jeden z naszych, pułkownik Emmerson. To on przemycił urządzenie na
terytorium Stanów Zjednoczonych, gdzie ukryto je w tajnym ośrodku badawczym.
Jakież było zdumienie naszych naukowców, kiedy okazało się, że umieszczane w
EON’ie przedmioty znikają.
Po długiej serii eksperymentów, naukowcy doszli do wniosku, że mają do czynienia z najprawdziwszym wehikułem czasu. Wnioski nasuwały się same. Dzięki EON’owi można by wymazać z kart historii wszystkie tragiczne lub niechlubne wydarzenia z dziejów ludzkości. Niestety paliwo potrzebne do pracy urządzenia zostało zużyte podczas eksperymentów. Dopiero kiedy znaleźliśmy Syberyt … .
Po długiej serii eksperymentów, naukowcy doszli do wniosku, że mają do czynienia z najprawdziwszym wehikułem czasu. Wnioski nasuwały się same. Dzięki EON’owi można by wymazać z kart historii wszystkie tragiczne lub niechlubne wydarzenia z dziejów ludzkości. Niestety paliwo potrzebne do pracy urządzenia zostało zużyte podczas eksperymentów. Dopiero kiedy znaleźliśmy Syberyt … .
Ten minerał zawiera
cząsteczki, których nie potrafimy nawet nazwać. Bryłki Syberytu wydzielają
ciepło, dlatego przez pewien czas podejrzewano, iż może on być radioaktywny.
Jednak licznik Geigera milczał jak zaklęty. Pewnego dnia, niewielki fragment
minerału zanurzono w zimnej wodzie. Reakcja była błyskawiczna – woda zagotowała
się w ciągu kilku chwil. W obecności Syberytu wodór łatwo przekształca się w
atomy helu, wydzielając przy tym ogromne ilości energii. Mieliśmy przed sobą
katalizator, który był w stanie zaspokoić potrzeby energetyczne całego świata –
na zawsze.
Wtedy właśnie
przydzielono mnie do wyprawy Hellios. Naszym pierwszym zadaniem było pozyskanie
ilości Syberytu, wystarczającej na odbycie kilku podróży w czasie. Drugie
zadanie było nieco trudniejsze … .
Ziemia wyglądała wtedy
trochę inaczej. Podróż z Alaski na Syberię można było odbyć drogą lądową. To
właśnie jest nasze zadanie. Mamy przenieść pokłady Syberytu na przyszłe
terytorium USA. Miną całe lata, ale kiedy dzieło zostanie ukończone, Stany
Zjednoczone dysponować będą niewyobrażalną potęgą.
Zbliża się moment,
kiedy pierwszych dwudziestu śmiałków cofnie się w czasie. Nie znaczy to jednak,
że na miejsce dotrą również jako pierwsi. EON jest niezbyt precyzyjny i
przenosi w czasie z dokładnością do kilku lat. Transport EON’em to podróż w
jedną stronę. Właśnie dlatego to zadanie wykonają ludzie mojego pokroju –
lojalni, odważni …, samotni.
Ale wczoraj wieczorem
poznałem ją, sierżant Samanthę Fox. Mam wrażenie, jakbym znał ja od zawsze.
Jest technikiem i zostaje tu na miejscu. Okrutny losie! Wreszcie poznałem
kobietę mojego życia, tylko po to, by oddalić się od niej o dwa miliony lat,
ale teraz nie ma już odwrotu. EON czeka. Moje życie tutaj dobiega końca.
Wkrótce zacznie się nowe – dawno, dawno temu.
- Przygotować się ! Evans, White, Jackson, Green, Bannett,
Wilson, przejść do EON'a! – w całej bazie dało słyszeć się wyraźny komunikat, obwieszczający
nadejście czasu, kiedy to kolejna grupa ma cofnąć się w czasie.
Baza mieściła się pośrodku lasu, który chronił ją przed
bezpośrednim zagrożeniem. Najnowszej generacji radar zawsze w porę ostrzegały o
wszelkim zagrożeniu, a za pomocą kamer zamontowanych prawie na każdym drzewie,
można by policzyć wszystkie mrówki, przemierzające podszycie. Na obozowisko
składał się ogromny skład, pomieszczenie techniczne, małe laboratorium polowe i
kilkanaście koszar, w których mieszkali wybrani żołnierze. Dziś większość z
budynków stoi pusta. Przyszła bowiem kolej na ostatnią grupę.
- A więc to już? – ciemnooki mężczyzna poprawił swój hełm,
który zsunął się mu na oczy.
- Będę tęskniła, Alex – szczupła brunetka o długich włosach
uśmiechnęła się z żalem i założyła za ucho niesforny kosmyk włosów.
- Może mogłabyś poprosić o przeniesienie?
- Moje miejsce jest tutaj – wskazała bazę, która za kilka
dni zostanie rozebrana.
- Szkoda, że nie spotkaliśmy się w spokojniejszych czasach –
wzdycha, spoglądając głęboko w jej zielone oczy.
W duszy modlił się, by go zatrzymała. Dała powód, by zostać.
Jedno słowo, a zabierze ją na kraniec świata. Dokąd tylko zechce.
- Kto wie? Uważaj na siebie ... – odwróciła się na pięcie,
patrząc w przestrzeń, by powstrzymać napływające łzy. Nie mogła zdobyć się na
„żegnaj”. Jeszcze nie teraz.
- Ty też, Sam – wyszeptał, pozwalając, by podmuch wiatru
zagłuszył jego słowa.
Oddalała się szybko. Jedyne o czym myślała to przekroczenie progu
pomieszczeń technicznych. Chciała wpaść do łazienki, zamknąć się w jednej z
kabin i przeklinać dzień, w którym dała się wciągnąć w to bagno. Zamiast tego,
podeszła do panelu kontrolnego i uruchomiła jedną z kamer. Tę, która skierowana
była na urządzenie. Na czarny, przypominający wejście do jaskini, wehikuł. Łzy
spływały jej po policzku, kiedy obserwowała powoli zbierających się tam
żołnierzy. Wiedziała, że już nigdy ich nie zobaczy.
***
Alex stanąwszy przed urządzeniem, poczuł dreszcze
przebiegające przez całe jego ciało. Po raz pierwszy odkąd zgodził się na
udział w misji miał wątpliwości. Nie chodziło o Sam, ani o „ten świat”. Miał
przeczucie, że stanie się coś złego - nie
wiedział tylko co.
Wokół EONa zebrali się już wszyscy. Grupa, gotowa porzucić
doczesne życie i dobra, aby poświęcić się czemuś wyższemu. Tak przynajmniej mówili.
Alex był jednak przekonany, że każde z nich jest tutaj z tego samego
egoistycznego powodu co on – dla ucieczki. Nic nie trzymało go tutaj, a tam –
gdziekolwiek i kiedykolwiek jest to tam – czeka niesamowita przygoda, której
nie mógłby doświadczyć tutaj. Widząc błysk w oku osób stojących w szeregu obok
niego, słysząc przyśpieszone bicia ich serc, wiedział dokładnie o czym teraz
myślą. Czekali na pozwolenie. Na zgodę, by wreszcie ruszyć do akcji. Uwolnić
się.
Wreszcie przed zebranymi stanął generał. Umięśniony, krótko
ostrzyżony mężczyzna o morderczym spojrzeniu i ciele usianym dziesiątkami
blizn, które opowiadały losy wielu bitew.
Dowódca miał na sobie koszulkę i spodnie w khaki, na nogach olbrzymie czarne
trepy, a na głowie swoją zwyczajową czapkę – symbol władzy. W przeciwieństwie
do żołnierzy nie miał ze sobą żadnego sprzętu, a jego strój był niekompletny.
Nie musiał być – on zostaje.
Zmierzył ich uważnie, zatrzymując wzrok na każdym. Wreszcie
zasalutował, a kiedy podwładni odpowiedzieli tym samym, zaczął.
- Wszyscy gotowi? To ostatnia szansa, żeby się wycofać.
Mięczaków nam nie potrzeba!
W szeregu zapanowała cisza tak przeraźliwa, że dało się
słyszeć szumiącą w żyłach krew. Generał nadal poważny, pozwolił odetchnąć swoim
żołnierzom i już miał zamiar rozkazać wymarsz, kiedy nieoczekiwanie mu
przerwano. Nie lubił tego. Bardzo.
- Oooh?! A co tu robią kobitki? – zapytał Green autentycznie
zdziwiony z lekką nutą ironii. Alex nie wiedział, gdzie do tej pory służył mężczyzna,
ale miał pierwszą poszlakę. Do jego oddziału nie przyjmowano kobiet.
Osobiście nie miał nic do widoku płci pięknej dzierżącej
broń. Właściwie lubił ten widok. Połączenie
delikatności i bezwzględnej siły. Kobiety miały lepsze wyczucie na polu walki.
Łatwiej było się im ukryć, by zaskoczyć przeciwnika. Z zamyślenia wyrwał go
głos jednej z dwóch dziewczyn, które były w jego oddziale.
- Może i masz nieco więcej między nogami, niż my Green, ale
na pewno dużo mniej, między uszami ! – Evans posłała mu uśmiech, po czym zamilkła
na widok wykrzywionej ze złości twarzy dowódcy. Była z siebie dumna, że w tak
świetny sposób odcięła się starszemu i bardziej doświadczonemu żołnierzowi,
wolała jednak nie ryzykować sprawdzenia gniewu przełożonego.
Wreszcie, by zażegnać dalsze kłótnie, otrzymali pozwolenie
na użycie urządzenia. Jako pierwszy wszedł do środka Green, a za nim wbiegła
Evans, by nie pokazać, że jest choć odrobinę mniej odważna niż mężczyźni.
Obydwoje zniknęli w błysku zielonego światła, gdy tylko całe ciało znalazło się
wewnątrz.
Nadeszła kolej Alexandra. Spojrzał w kierunku ukrytej wśród
liści kamery i ledwie widzialnie skinął głową. Z przyzwyczajenia poprawił swój
hełm, ruszając przed siebie. Zatrzymawszy się przed wehikułem, dotknął jego
powierzchni. Była zima i … obca. Po plecach znów przebiegł mu dreszcz.
Wiedział, że za plecami stoi jego dowódca gotowy w każdej chwili wybuchnąć.
Mógł poruszyć się tylko w jednym kierunku.
- Jeszcze jeden krok i
koniec z XXI wiekiem, ale ... jazda ! – pomyślał, wskakując do urządzenia. Oślepiło
go zielonkawe światło, a w następnej sekundzie poczuł na sobie dotkliwe
uderzenia z ziemią. Przed oczami mu pociemniało, a płuca dosłownie rozerwało od
środka. Nie potrafił złapać oddechu. Podniósł
się i klęcząc podparty na ziemi uświadomił sobie, że jego misja właśnie się
zaczęła.
Uuuuu... To jest niesamowite!! Nie lubię takich opowiadań, ale to wyjątkowo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńMożesz czuć się doceniony :D
WOW NIEZŁE :D
OdpowiedzUsuń