wtorek, 29 stycznia 2013

Kaidan After Story

Oto obiecany oneshoot z wybraną przez Was postacią, Kaidanem. Jest to opowiadanie o jego związku z female Shepard. Przedstawiłem w nim ich rozmowę pełną urywanych emocji, niedopowiedzeń. Mam nadzieję, że choć trochę się spodoba :) Miłego czytania!


Kaidan klął w duchu. Nienawidził zimy, śniegu, tego przeszywającego na wylot chłodu, który mroził palce kończyn, sprawiał, że twarz stawała się czerwona i pękała. Nienawidził tej planety.

Lokalizacja: Mgławica Końskiego Łba
System: Pax
Planeta: Noveria

Mężczyzna brodził w sięgającym kolan, grubym śniegu, walcząc z przeraźliwym, smagającym mu boleśnie twarz, wiatrem. Właśnie został odsunięty od kolejnej misji, z powodu swojego „podejścia”. Chciał opuścić to przeklęte miejsce, ale nie mógł tego zrobić ze względu na warunki atmosferyczne.
Musiał wyjść na zewnątrz, nie zważając na minusową temperaturę i gęsto padający śnieg! Musiał się uspokoić! Musiał pomyśleć!
Na tyle szybkim, na ile pozwalał mu śnieg, krokiem opuścił kolonię, udając się w stronę zlodowaciałego lasu. Z daleka wyglądał jak muzeum figur lodowych, wykonanych przez najlepszego artystę, jakiego można sobie było wyobrazić. Dziesiątki zaklętych w zimową powłokę drzew czekało z utęsknieniem na roztopy, które miały nigdy nie nadejść. Przynajmniej nie w ciągu najbliższych milionów lat. Było jednak w nich coś jeszcze, coś jak uśpiona nadzieja, że skoro raz istniało tutaj prawdziwe życie, może kiedyś powrócić.
Szedł wpatrując się w las, czując jak cała złość się ulatnia. Znów się uspakajał. Tego mu było trzeba, czegoś co go ostudzi. Nie pamiętał co sprawiło, że stał się takim człowiekiem, jakim jest teraz, ale podejrzewał, że przyczyną może być tylko ona.
Zbliżywszy się do lasu, dostrzegł kogoś pomiędzy drzewami.
Kobietę.
Ją.
Nessę.
Stała na wprost niego, patrząc na niego tymi swoimi pięknymi błękitnymi, niczym rozświetlony słońcem ocean, oczyma. Nie miała na sobie pancerza, ubrana była w zwyczajny „ludzki” sposób. Miała na sobie długi płaszcz w szaro-niebieską kratkę z kapturem obszytym futrem, w którego kieszeniach ukryła dłonie, grube spodnie i wysokie buty. Włosów nie związała jak zazwyczaj w ciasny kok, by nie przeszkadzały jej, kiedy zakłada hełm, lecz pozwoliła im swobodnie opaść na ramiona i plecy. Ich  rudo-blond odcień wyraźnie kontrastował z otoczeniem. Wyglądała jak zwykła kobieta. Nie była teraz wszechmocną panią komandor, dowódcą Normandii, zbawcą Cytadeli. Była tylko Vanessą, albo aż nią. Na ten widok zakuło go serce.
Cisza, która zawisła pomiędzy nimi raniła uszy. Wokół nie było słychać niczego innego. Nawet wiatr zatrzymał się w swojej niekończącej się podróży, jakby chciał przysłuchać się rozmowie.
- Yo – mężczyzna zdobył się na przerwanie milczenia, siląc się na bezosobowy ton.
- Tak … - kobieta głośno wypuściła powietrze z płuc, jakby trzymała go tam już jakiś czas. Jej głos zabrzmiał nostalgicznie, dziwnie obco, zupełnie jakby znajdował się teraz w innym miejscu i czasie.
Choć Shepard stała zaledwie kilka kroków od niego, czuł, że dzieli ich przepaść. Coś musiało się stać, gdyż kobieta wydaje się stać na jej krawędzi o włos od upadku. Gotowa w każdej chwili skoczyć.
- Um… - zaczął bezradnie, próbując coś powiedzieć, próbując zapomnieć co wtedy powiedział. Chciał po prostu odwrócić się i uciec. Nic już ich nie łączyło. Nessa nie żyje. Nessa nie … Nessa… - Wszystko w porządku?
- Tak – odpowiedziała jakby trochę za szybko, zbyt pewnie, a jednocześnie wahając się. Wyraz jej twarzy pozostał jednak bez zmian. Był chłodny i zastygły jak wszystko dookoła. – Jak zawsze – dodała, czując, że powinna.
- Rozumiem… To świetnie… - rozmowa się nie kleiła, jeżeli w ogóle można było nazwać nią te kilka wymienionych zdań. Znów zadał sobie pytanie, kiedy stał się takim człowiekiem. – Co tutaj robisz?
Dziękował Bogu, że kobieta nie może dostrzec jego twarz. Modlił się, błagał, by nie patrzyła mu w oczy. One zawsze mówią prawdę, a teraz mówiły, że nie wierzy w nią. Nie wierzy, że jest tą kobietą, którą kochał. Ale ona patrzyła. Jej wzrok utkwiony był w przeźroczystej szybie, za którą próbował się schować. Ona patrzyła, wiedziała, czuła.
Vanessa długo zwlekała z odpowiedzią, jakby zastanawiała się, czy chce odpowiadać. Czy jest sens to robić. Czekała jakby sama zastanawiała się, co właściwie tutaj robi.
- Przyszłam cię zobaczyć, … – powiedziała nagle, jakby było to najzwyklejszą, najnormalniejszą rzeczą w całym wszechświecie. Że ona przyszła zobaczyć jego, mężczyznę, którego kochała, tutaj na Noverię, w samym sercu lodowej śmierci. – Kai.
Na dźwięk swojego imienia, tego zdrobnienia, którego tylko ona używała. Na dźwięk jej głosu, jego ciało drgnęło. Poczuł jak zamiera, zupełnie jakby został złapany w pole zastoju. Widział i słyszał, ale nie mógł się poruszyć.
Kaidan nie mógł uwierzyć, że nazwała go po imieniu, a nie nazwiskiem lub stopniem. Nie mógł uwierzyć, że pomimo tego wszystkiego co powiedział jej na Horyzoncie o tym, że jest tylko zaawansowaną SI, zabaweczką Cerberusa, że prawdziwa ona nie żyje, spalona w atmosferze, w jej głosie wciąż słychać było miłość.
- Dlaczego? – nie poznał własnego głosu. Był wyzuty z emocji, pusty, obronny.
- Chciałam jedynie coś ci powiedzieć …
- Co?
- To koniec … - mężczyzna poczuł jakby został spoliczkowany. Przecież tego właśnie chciał, by dała mu spokój, pozwoliła ruszyć dalej, pozwoliła zapomnieć o prawdziwej Shepard. Dlaczego tak go to zabolało?
- To wreszcie koniec … - jej oczy zaszkliły się odrobinę, kiedy powtórzyła ostatnie zdanie, przerywając ciszę Kaidana.
Mężczyzna wciąż nie wiedział co odpowiedzieć. To miało być dla niego ukojeniem. Kamień powinien spaść mu z serca, powinien poczuć się wolny, więc dlaczego, do cholery, ma ochotę jej przerwać? Przeszkodzić. Złapać w ramiona i przytulić. Nessa.
- Wiem, że trochę to trwało … - kontynuowała powstrzymując wzbierające łzy. – Zbieracze nie będą już problemem. Zniszczyłam ich bazę.
- Rozumiem … to świetnie – miał ochotę sam sobie przyłożyć. Tylko na tyle go stać? Kobieta właśnie powiedziała mu, że uwolniła ludzkość od kolejnego wroga, a wszystko co może powiedzieć to „świetnie, fajnie”? – Czy nie o to walczyłaś? Nie tego chciałaś? – dodał sam nie wiedząc czemu.
- To wszystko po co przyszłam – Kaidan dostrzegł delikatne uniesienie ramion, skutecznie powstrzymała łzy. Wiedział, że kobieta jest silna, czasami aż nadto. Martwił się o to. O te wszystkie tłumione, gromadzone w niej emocje, których nikt nie chce wysłuchać. – Zbieracze nie są już problemem – powtórzyła.
- To dobrze …
Cisza. Zatęsknił za nocami, które przegadywali. Za jej uśmiechem, za dotykiem jej skóry, zapachem.
„Czy nasza … „rozmowa” kończy się tutaj?” – pomyślał, po raz kolejny wspominając to, co ich łączyło. Czy od tak mogło przestać istnieć?  - „Czy chcę by na tym zakończyła się nasza znajomość? Czy sam jej nie zakończyłem wtedy na Horyzoncie?”
Choć wydawało się, że skończyli, żadne z nich się nie poruszyło, ani drgnęło.
- Ale … - urwała, uciekając głosem. Samotny, zbłąkany płatek śniegu opadł na jej ustach, rozpuszczając się. – Przez to, straciłam coś innego, ważniejszego… Wiesz może co? – jej wzrok ciągle śledził ruch jego źrenic, nie musiała pytać. Znała odpowiedź, a mimo to chciała to usłyszeć.
- Nie jestem pewien … - rzucił wymijająco, starając się uciec wzrokiem. Zrobić cokolwiek, by nie mogła go rozszyfrować.
- … Czas – powiedziała, sprawiając, że natychmiast zapomniał o wszystkim innym. Był przekonany, że chodziło o niego. Czyżby był tak egoistyczny? – Bardzo dużo czasu … osiem miesięcy wycięte z życiorysu … .
Nie potrafił odpowiedzieć. Po wyrazie jej twarzy widać było, że mu się udało. Kobieta zupełnie nie wiedziała o czym myśli, co czuje. On też nie.
- Ten szczęśliwy czas … - łzy znów naszły jej do oczu. – Zmarnowałam ten szczęśliwy czas, który powinnam była spędzić z tobą, Kaidan! – prawie to wykrzyczała. – Ten czas, w którym tyle ciekawych rzeczy mogłoby się wydarzyć … powinnam była z tobą … jak kiedyś. – opuściła głowę, jej głos przemienił się w szept. – Powinieneś być na Normandii, powinnyśmy razem walczyć, wspierać się, pomagać sobie. Ten cały czas, który traciliśmy będąc od siebie oddalonymi … .
…..
Kaidan chciał ją przytulić, powiedzieć, że nic się nie stało, że nadal ją kocha. Ale … nie potrafił. Choć jego uczucia wydają się być żywe, widział jak ona spada. Jak spala się w atmosferze. Nie wierzył w Boga, w zmartwychwstanie, a już na pewno nie w dobre intencje Cerberusa. Ale wierzył w postęp techniki. Tak właśnie wyobrażał sobie SI w ludzkiej powłoce. Nie wiedział, czy może jej zaufać.
- Mimo tego, tamtego dnia … - podniosła głowę, uśmiechając się smutno. – Wybraliśmy osobne ścieżki…
Mężczyzna poczuł jakby ktoś wbił mu nóż w serce. W myślach powtarzał, że to nie ona. Nie Nessa. Lecz z każdą chwilą jego serce umierało.
…..
- Hey, Kaidan … - poczekała, aż spojrzy jej w oczy. – Kochałam Cię, wiesz o tym, prawda? – nie czekała na odpowiedz, być może nie chciała jej usłyszeć. – Zawsze cieszyłam się, kiedy towarzyszyłeś mi podczas misji, lubiłam to. Czułam się wtedy tak bezpiecznie. I… - przerwała, a z jej ust wydobył się obłok ciepłej pary. - … Nawet teraz, kocham cię.
Widział, że kobieta się rumieni. Była zażenowana swoim wyznaniem. Wiedział, ile ją to kosztuje. Jednego mógł być pewien, nie ważne, czy była prawdziwa czy nie, jej duma jest ogromna. Ale zrobiła to. Wyznała swoje uczucia jako pierwsza. Zrobiła to dla niego. Kątem oka spłynęła mu samotna łza. Tak długo chciał usłyszeć te słowa.
- Ja… nie mam pojęcia o czym mówisz – zacisnął pięści. Postanowił to dawno temu. Nessa nie żyje.
Nie zapłakała. Była twarda. Choć wątpił, że cokolwiek widzi, przez łzy nagromadzone w jej oczach, kobieta nie uroniła ani kropli. Zauważył, że jakby zmalała, jakby jej mięśnie nagle, w tej jednej sekundzie stały się bezwładne.
Znów zapanowała cisza.
- Hej … Czego ode mnie oczekujesz? – zapytał z wyrzutem, nie mogąc się jednak zdobyć na podniesiony głos. Nie mógł patrzeć na nią i krzyczeć. Nie mógł. – Jak chcesz, żebym się uśmiechał. Jak mam … - urwał, zagryzając zęby. – Jak mam sprawić byś była szczęśliwa !? – wrzasnął.
Oboje ponownie zamarli, wytrzeszczając oczy ze zdziwienia. Mężczyzna sam nie wiedział już co czuć. Kimkolwiek była osoba przed nim, kochał ją. Rozpoznawał ją. Te oczy, ta duma, sposób w jaki stała. Wszystko w niej było znajome, a zarazem obce. Nessa.
- Ja … byłabym szczęśliwa, gdybyś po prostu choć na chwilę ze mną został – wyszeptała, kierując ku niemu swe niebieskie oczy. - Możesz być na mnie wściekły, ignorować mnie… Cokolwiek będziesz robił, w porządku. Przebywanie blisko ciebie sprawi, że będę szczęśliwa … - wyznała, robiąc krok do przodu. Śnieg zaskrzypiał, stawiając opór jej stopom.
Rozpadało się na dobre. Delikatne płatki śniegu wirowały w powietrzu powoli opadając na powierzchnię planety. Na zamarznięte drzewa, na ziemię, na kolonię w oddali, na nią. Na jej długie włosy, na jej smutną twarz, na jej usta.
- Hej, Nessa … - pierwszy raz nazwał ją jej imieniem, zdrobnieniem. – Chciałbym, by tamte dni wróciły, te, kiedy byliśmy szczęśliwi …
… ale to niemożliwe – dokończył. – Sama dobrze o tym wiesz, prawda? Niedługo otrzymam nowy przydział, nie mogę powiedzieć nic więcej, ale nie będzie mnie przez długi czas. – śledził ruchy jej twarzy, szukał zrozumienia, niczego nie dostrzegł. Jej oblicze pozostało puste. – Wtedy nasze ścieżki naprawdę się rozdzielą. Będziesz  pracowała dla … będziesz pomagała ludzkości. – nie mógł zdobyć się na wymówienie nazwy tej zdradzieckiej organizacji, nie chciał też jej ranić. – Zajmiesz się milionem innych rzeczy i powoli zaczniesz się zmieniać. Będziesz chętnie przyjmować różne misje, oglądać rzeczy, o których do tej pory mogłaś tylko pomarzyć. Będziesz w miejscach, do których ja nie będę miał dostępu. Już nie mam. Ty odejdziesz, a ja … - spojrzał na nią z uczuciem, chyba po raz pierwszy w czasie tej rozmowy. – Ja zostanę tutaj – po wyrazie jej twarzy wiedział, że go zrozumiała, że nie chodziło mu o tę planetę, ale o Przymierze, życie żołnierza. – Takie pary jak my… Nigdy nie powinny być razem – zakończył, wbijając głębiej tkwiący w jego sercu nóż.
- Więc, Kaidan … - zrobiła kolejny mały krok. Chciała mu wyjaśniać, że nie współpracuje już z Cerberusem, że odeszła. Nie wiedziała jednak czy ma to jakiś sens. Zapewne ktoś już go poinformował. Zamiast tego powiedziała słowa, które powinna powiedzieć wieki temu, słowa, które chce usłyszeć każdy mężczyzna – To ja pójdę za tobą. Niczego więcej mi nie potrzeba. Nie chcę już ratować świata, nie zależy mi na tym by być żołnierzem, zwiedzać kosmos i nie chcę spędzić mojego życia z dala od ciebie. Chcę zostać z tobą. Na zawsze. Tylko tyle…
Przypomniał sobie. Patrząc na nią, walczącą samą ze sobą, z własnym upokorzeniem, błagającą o to, by w nią uwierzył. Uwierzył, że to na prawdę ona, że jest Nessą. Przypomniał sobie jak kiedyś bardzo go kochała, choć nigdy nie powiedziała tego na głos. Przypomniał sobie jej spojrzenia, co czuł, kiedy byli blisko siebie. Przypomniał sobie to wszystko, co tak usilnie starał się zapomnieć, co spychał w najgłębsze zakątki umysłu. Przypomniał sobie, że tak naprawdę nigdy nie przestał jej kochać.
- Nessa… Jesteś bohaterką, ikoną, wręcz legendą. Będąc z kimś takim jak ja …
- O czym ty mówisz? – przerwała mu. – Nie mówiłeś przed chwilą, że otrzymasz nowy przydział, który jest na tyle ważny, że nie możesz mi go zdradzić? Ty też jesteś „kimś”. Może jesteś nawet lepszy ode mnie? – uśmiechnęła się delikatnie.
Czuł na twarzy wiatr i śnieg, kiedy Vanessa zadała to pytanie. To, którego tak się bał. To, które zmieni wszystko.
- Decyduj więc, Kai … .
Stała o krok od niego. Kobieta, która kochała go najbardziej na świecie. Kobieta gotowa zrezygnować dla niego ze wszystkiego. Teraz dostrzegł także coś więcej. Choć pęknięta, zniszczona i zraniona, jego Nessa wciąż tutaj była. Potrzebowała tylko odrobiny miłości.
Potrzebowała jego, a on… Potrzebował jej.
- Tak … - wyszeptał. – Proszę zostań ze mną na zawsze.
Nie był pewien, w którym momencie tej rozmowy się zmienił, ale wiedział już jakim człowiekiem się stał i jakim chce się stać. Wiedział też, że wszystko jest związane z nią. Z Nessą. Chciał ją w swoim życiu. Chciał być z nią.
Podszedł do niej, ujmując jej dłoń.
A potem, tak po porostu, przytulił ją. Mocno.
Ich ciała idealnie do siebie pasowały. Trzymanie jej w objęciach, tak znajome, tak …
- Kaidan … Kaidan ! – łzy wreszcie popłynęły, a wraz z nimi wszystkie te emocje, których nie miała z kim dzielić. Uczucia, które gromadziły się i niszczyły ją, kiedy tak naprawdę potrzebowała tylko jego.
Mężczyzna wiedział od początku ich znajomości, że Shepard nie jest zwykłą kobietą. A mimo to, a może przede wszystkim dlatego zakochał się w niej. W kobiecie, która wtulona w jego ramiona płakała jak dziecko. Powinien dojrzeć ją wcześniej.
Postanowił się zmienić. Od teraz już zawsze będzie ją bronił i nie pozwoli by się smuciła. Zrobi wszystko co w jego mocy, by była z nim szczęśliwa. 

piątek, 25 stycznia 2013

Wyniki ankiety

Yo!
Jak każdy wie, ankieta została zakończona. Nie będę się ustosunkowywał w jakiś specjalny sposób do wyników, gdyż to nie ja miałem wybrać, ale wy. Jak głosowaliście tak się stało. Zwycięzcą, a tym samym głównym bohaterem/oczami nowego oneshoota jest Major Kaidan Alenko. Opowiadanie pojawi się najszybciej jak to tylko możliwe. Pozdrawiam i dziękuję za oddane głosy.
4 głosy - Kaidan
3 głosy - Samara
1 głos - Tali, James i Kasumi