piątek, 23 listopada 2012

Mass Effect Challange Day 17

Day 17 - Nielubiana misja główna/misja poboczna oraz lojalnościowa
Cieszę się, że osoba układająca to zadanie umieściła to w jednym "dniu". Szkoda czasu nie rozpisywanie tego w trzech "dniach" :) Przejdźmy więc do jednych z moich najbardziej nielubianych części Mass Effect.
Misja główna: Powstrzymaj Żniwiarzy - zdobądź moduł identyfikacyjny
Przez chwilę zastanawiałem się, czy nie wybrać tutaj całej misji na Noverii z ME1, jednak stwierdziłem, że nic nie było tak denerwujące jak hordy zombie nacierające na mnie ze wszystkich stron. Wszystko zależało od doboru postaci, ale w jakiś sposób ja zawsze wybierałem nie do końca dobrze, a potem zamiast restartować misję, parłem naprzód na przekór, co zajmowało mi dużo więcej czasu. Ale jak wiadomo zombie to zombie, ale te przeklęte zmutowane, niebieskie coś, co wysyłało falę uderzeniową . Chyba nazywali to pomiotem w polskiej wersji. Najlepiej wytrącić mnie z równowagi, a potem kazać napaść na mnie swoim huskom. 

Misja poboczna:  N7 - Krok od katastrofy statku
Ta misja wydaje mi się najbardziej denerwująca. Nie dość, że muszę się zmieścić w czasie, to jeszcze nie ma się za czym osłonić. Niby wybijam jakąś falę gehów, mając nadzieję, że droga wolna, a tutaj, jak tylko się odwrócę dostaję serią w plecy. Zawsze się tutaj wściekam, choć ani razu jeszcze nie zdarzyło mi się paść. Misja straszna, przynajmniej dla mnie. Już wolę zbijać 180 mechów :D

Misja lojalnościowa: Jacob - Dar Wielkości
Tutaj nie musiałem zastanawiać się dwa razy, gdyż misja sama się nasuwała. Przyznam szczerze, że walczyła o to zaszczytne miejsce z misją lojalnościową Garrusa, która była nudna jak flaki z olejem. Może na mój wybór miał jakiś wpływ fakt, że nie przepadam zbytnio za Jacobem? Jedno wiem na pewno - jego misję zawsze wykonuję na końcu, męcząc się przy niej niemiłosiernie i ucinając wszelkie dialogi  które są po prostu nudne i głupie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz