No i apropo podwójnej zdrady, to Shepard wcześniej zabija Mordina. Też nie sądziłem, że wgl. istnieje taka możliwość. Wiedziałem, że można go puścić na górę, albo przekonać, by okłamał krogan. Sam miałem taki plan by go ocalić, zabić Wrexa w jedynce, oszukać Wreava i ocalić wszystkich towarzyszy, by mieć pełen skład na koniec do pożegnań, ale po tym co zobaczyłem, nie wiem, jakbym mógł to zrobić, skoro Mordin na prawdę tak mocno chciał wyleczenia genofagium. Bo, nie wiem czy wiecie, ja nie wiedziałem, teraz wiem, ale istnieje też trzecia opcja. Shepard strzela Salarianinowi w plecy ! W plecy ! Rozumiem w nogę, rękę, by go zatrzymać i siłą odciągnąć, ale nie, prosto w plecy i zostawić. Mimo wszystko Mordin wczołguje się do windy i jedzie na górę. Potem cały we krwi, na resztach sił, walcząc w zasadzie ze śmiercią o sekundy życia, próbuje doczołgać się do konsoli. Niestety umiera o cal od przycisków. Masakra jakaś. A najbardziej mnie rozwala, bo przedstawiony powyżej Shepard jest paragonem. Że co?! Ja nie mam pytań.
Musiałem wylać swoje żale, a od tego mam tego bloga, więc mam nadzieję, że mi wybaczycie : P A może też dowiecie się czegoś nowego : ) W każdym razie chciałem zaprosić was wieczorem na mojego bloga, około godziny 18 na Rozdział 1, część 2.
Mimo, że też nigdy nie sabotowałem całego procesu to wiedziałem, że Wrex wycina taki numer chociaż nie w taki sposób. W Mordina bym w życiu nie strzelił bo to mój ulubiony 'Obcy' w całej trylogii.
OdpowiedzUsuńJa nie lubię go chyba aż tak, by nazwać go ulubionym. W sumie chyba Wrex jest moim ulubionym obcym, a przynajmniej był w ME1, później to już raczej tylko Samara :)
Usuń